Desertrat Desertrat
460
BLOG

Polowanie na Bismarcka cz.3

Desertrat Desertrat Kultura Obserwuj notkę 20

 

Bismarck z uszkodzonymi torpedą sterami płynął z minimalną prędkością, a załoga z trudem utrzymywała kontrolę nad okrętem . Pomimo to jednak o godzinie 21.55 brytyjskie okręty ponownie straciły z nim kontakt podczas sztormowej pogody.

Jednocześnie w stronę Bismarcka brytyjskie dowództwo skierowało się 4 flotyllę niszczycieli dowodzoną przez komandora Philipa Viana.W jej skład wchodziły HMS : Cossack(okręt flagowy), Zulu, Maori i Sikh oraz polski niszczyciel ORP Piorun.

Piorun(ex-brytyjski Nerissa) został przekazany Polskiej Marynarce Wojennej przez Brytyjczyków w listopadzie 1940 r. jako rekompensata za zatopiony pod Narvikiem ORP Grom. Jego załogę stanowili we większości zresztą uratowani marynarze z Groma.Dowódcą Pioruna był komandor ppor. Eugeniusz Pławski nazywany popularnie Żeńką, był on jednym z najbardziej doświadczonych oficerów PMW.

Wysyłanie przeciw Bismarckowi niszczycieli było obarczone ryzykiem.Jedno trafienie pociskiem z głównej artylerii pancernika oznaczało natychmiastową zagładę małych okrętów 25 razy mniejszych od niemieckiego kolosa.Jednak ta przewaga była rekompensowana przez szybkość i zwrotność niszczycieli.Ich zadaniem nie miało być zresztą rzecz jasna zatopienie Bismarcka lecz utrzymanie z nim kontaktu i związanie walką do czasu przybycia na miejsce brytyjskich pancerników.W razie sprzyjających okoliczności niszczyciele miały podjąć próbę ataku torpedowego.

Tu trzeba dodać że początkowo 4 flotylla miała za zadanie jedynie zapewniać brytyjskim wielkim okrętom ochronę przed ewentualnym atakiem U-bootów.Jednak gdy kmdr Vian z komunikatów dowiedział się iż jego niszczyciele znajdują się najbliżej Bismarcka samodzielnie(a w zasadzie samowolnie) podjął decyzję o skierowani się wprost na niemiecki pancernik.Jednakże niemal równocześnie brytyjskie dowództwo wpadło na ten sam pomysł.Dowodzącego całą operacją przeciw Bismarckowi adm.Johna Toveya poproszono o sformułowanie rozkazu zmiany kursu dla 4 flotylli.Tovey odpowiedział "To niepotrzebne.Jeśli dobrze znam Viana to on już zignorował [poprzedni] rozkaz i idzie wpost na nieprzyjaciela".Admirał dobrze znał swoich podkomendnych bo 4 flotylla szła już pełną parą na spotkanie z Bismarckiem.

O godzinie 22.37 sygnalista na ORP Piorun ,mat Edward Dolecki dojrzał we mgle sylwetkę niemieckiego okrętu i natychmiast złożył historyczny już meldunek "Okręt w prawo przed dziobem.Ależ to stodoła !".Kmdr Pławski rozkazał nadać lampą sygnał rozpoznawczy.Wokół tego rozkazu narosło trochę kontrowersji.Przypuszczano bowiem iż celem komandora było poinformowanie Niemców, iż walczy z nimi polski okręt.Jednak Pławskiemu chodziło najpewniej o uniknięcie pomyłki i zaatakowania okrętu sojuszniczego.O taki błąd nie było w trudnych warunkach atmosferycznych trudno zwłaszcza że niedługo wcześniej Piorun minął brytyjski krążownik Sheffield.Działanie komandora było całkowicie logiczne.Odpowiedzią na sygnał było jednak otworzenie przez Bismarck ognia.

Przez 60 minut Piorun znajdował się pod ostrzałem Bismarcka.Pancernik strzelał ze średniej i głównej artylerii Każde trafienie mogło się okazać dla polskiego okrętu ostatnim.Jednak kmdr Pławski starał sie utrzymać kontakt z wrogiem wciąż jednocześnie wysyłając do pozostałych okrętów komunikaty o pozycji Bismarcka. Jednocześnie mimo iż pociski z dział 120 mm Pioruna nie mogły przebić pancerza kolosa kmdr Pławski wydał rozkaz otwarcia ognia wypowiadając słowa : TRZY SALWY NA CZEŚĆ POLSKI ! Prowadzenie ognia mimo iż miało charakter symboliczny dodatnio na pewno wpływało nam morale załogi, które wszak i bez tego pozostawało bez zarzutu.Pomimo iż salwy Bismarcka dwukrotnie obramowały Pioruna niszczyciel uniknął trafienia.Natomiast dwie z jego salw najprawdopodobniej trafiły Bismarcka(choć niemieccy marynarze tego nie potwierdzili).Około 23.50 Piorun utracił kontakt z wrogiem ale ta godzina dała pozostałym niszczycielom czas na przybycie na miejsce akcji.

Komandor Vian wydał rozkaz zaatakowania Bismarcka torpedami.Jednakże załoga Pioruna nie była jeszcze obeznana z brytyjską taktyką dokonywania takich uderzeń.Ponadto Piorunowi nie udało sie już ponownie odnaleźć Bismarcka.Dodatkowo nad ranem musiał on rozpocząć powrót do bazy z powodu braku paliwa.Pozostałe okręty 4 flotylli wykonały w nocy ataki torpedowe na Bismarcka ale żadna z 16 wystrzelonych torped nie osiągnęła celu.Także ogień z Bismarcka nie wyrządził niszczycielom poważniejszych szkód.Główny cel nocnej akcji utrzymanie kontaktu z niemieckim pancernikiem został jednak osiągnięty.

Rankiem 27 maja 1941 r. na miejsce akcji naciągnęły główne siły brytyjskie pod dowództwem admirała Toveya, pancerniki King George V i Rodney oraz ciężkie krążowniki Norfolk i Dorsetshire.Niemieccy marynarze na Bismarcku wiedzieli że są to ostatnie godziny ich okrętu ale trzeba im przyznać że walczyli do końca.O 8 47 Brytyjczycy otworzyli ogień.Bismarcka zalała fala ognia i stali.Jego artylerzyści wytrwale prowadzili ogień ale o 9.31 działa kolosa umilkły zniszczone lub pozbawione przyrządów celowniczych.Pancernik otrzymał kilkadziesiąt może nawet 300-400 trafień i stał się płonącym wrakiem.O 10.15 wydano rozkaz opuszczenia okrętu.Tymczasem brytyjskie pancerniki musiały odpłynąc z powodu braku paliwa.Zadanie dobicia Bismarcka powierzono krążownikowi Dorsetshire.O 10.24 i 10.36 okręt ten odpalłi dwie torpedy które dopełniły dzieła zniszczenia.O 10.40 Bismarck przewrócił sie na lewą burtę i zatonął.

Ostateczna przyczyna zatonięcia budzi pewne kontrowersje.Wielu niemieckich marynarzy podaje iż były nie nie zniszczenia zadane przez ogień brytyjski lecz samozatopienie poprzez odpalenie przez załogę ładunków wybuchowych w kadłubie.Te twierdzenia mogą być jednak próbą zbudowania swoistej honorowej legendy okrętu.Ponadto nawet jeśli są prawdziwe to detonacja tych ładunków mogła jedynie przyśpieszyć zatonięcie.Bismarck był już wówczas wrakiem na skutek doznanych uszkodzeń i jego los był i tak przesądzony.

Z załogi liczącej 2100 marynarzy ocalało zaledwie 115 osób.110 wyłowiły Dorsetshire i niszczyciel Maori, 5 dalszych w późniejszych dniach uratowały okręty niemieckie.Liczba uratowanych byłaby zapewne większa ale Brytyjczycy odpłynęli z miejsca bitwy po otrzymaniu meldunku o zauważeniu peryskopu.Decyzja ta budzi kontrowersje, gdyż jak sie okazało później w tym rejonie nie było wówczas żadnego U-boota.Jednak dowódca musi dbać przede wszystkim o własny okręt.Stojące bez ruchu w w czasie wyławiana rozbitków Maori i Dorsetshire byłyby łatwymi celami, zresztą zatopiony okręt nie uratuje nikogo...Decyzję dowódcy Dorsetshire kmdr Johna Martina należy uznać w tych warunkach za słuszną.

Priznz Eugen nie odniósł żadnych sukcesów na Atlantyku, ale 1 czerwca bezpiecznie zawinął do portu w Breście.

Klęska wypadu Bismarcka oznaczała właściwie kres wielkich operacji dużych niemieckich okrętów nawodnych na Atlantyku.Hitler w obawie przed kolejnymi prestiżowymi porażkami trzymał je odtąd w portach.Brytyjczycy natomiast uzyskali sukces niezwykle istotny dla podtrzymania morale w najbardziej chyba krytycznym dla nich okresie wojny.Cała operacja dowiodła też iż epoka wielkich pancerników odchodzi w przeszłość, gdyż muszą ustąpić one przed nową siłą - lotnictwem morskim.Wkrótce wojna na Pacyfiku potwierdzi ten fakt w jeszcze bardziej dobitny sposób.

Udział ORP Piorun w tej akcji przeszedł do legendy i stał się chyba najsłynniejszą akcją polskiej marynarki w latach wojny.Udany pojedynek małego okrętu okupowanego kraju z flagowym pancernikiem III Rzeszy musiał urastać do rangi symbolu dającego nadzieję, mówiącego, że Polska żyje. Polska walczy i Polska zwycięży.

 

 

Desertrat
O mnie Desertrat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura