Desertrat Desertrat
268
BLOG

Wybory Jaruzelskiego

Desertrat Desertrat Polityka Obserwuj notkę 9

Waldemar Kuczyński w tekście "Wyznania Abla po latach" zabrał głos w dyskusji nad procesem odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego. Kuczyński broni gen. Jaruzelskiego twierdząc iż w sytuacji politycznej w jakiej znalazł się generał wprowadzenie stanu wojennego musiało się wydawać jedynie słuszną decyzją, że  miał prawo uważać iż nie ma innego wyboru. Według Kuczyńskiego Jaruzelski kierował się pobudkami patriotycznymi, a zatem nie można go potępiać, skoro gloryfikujemy przywódców powstania warszawskiego, którzy podejmując z patriotycznych motywów decyzję o podjęciu walki, przyczynili się  do zniszczenia stolicy i związanych z tym ofiar.

Przyznam iż trudno o bardziej kuriozalne, bardziej absurdalne porównanie. Różnica pomiędzy dowództwem AK a juntą Jaruzelskiego polega moim zdaniem właśnie na patriotyzmie jednych i braku tegoż u drugich(chociaż nie wykluczam iż niektórzy z nich mogli uważać ze postępują patriotycznie).

Kuczyński sugeruje także iż "Solidarność" mogła się zradykalizować i przystąpić do krwawej rozprawy z PZPR.Obszerną polemikę z tym wątkiem podjął dziś leszek.sopot zatem tę kwestię pozostawiam tu na boku.

W tekście Kuczyńskiego pobrzmiewa oczywiście, charakterystyczne dla Gazety Wyborczej  traktowanie PZPR i jej szefostwa jako jednej z formacji spierających się, walczących o kształt Polski, jako równoprawnej strony historycznego sporu, na której zwycięzcy tegoż sporu(czy ich część szukają odwetu). Na takim podejściu do PZPR i jej spadkobierców Adam Michnik budował przecież całą swą ideologię polityczną po 1989 r.

Usprawiedliwiając Jaruzelskiego na różne sposoby, ludzie GW odrzuciliby zapewne swe własne argumenty, gdyby przytoczono je na obronę generałów Franco i Pinocheta.Oni dokonali zamachu stanu w imię ochrony swoich państw przed zagrożeniem komunistycznym. I dziś ich apologeci usprawiedliwiają ich działania, twierdząc że alternatywą byłaby czerwona dyktatura i znacznie większa liczba ofiar. Obrona Jaruzelskiego odbywa się według tego samego schematu – alternatywą dla 13 grudnia była inwazja radziecka i rzeź.

Pinochet i Franco nie są postaciami z mojej bajki. Nie uważam wcale by w imię powstrzymania komunizmu dopuszczalne było wszystko. Ale od naszego rodzimego generała i jego junty różni tych dwóch panów jedno. Reprezentowali oni interesy i dążenia znacznej części ludności swego kraju, stały za nimi jakieś idee, jakieś racje i według tych racji postrzegane dobro kraju. Słowem byli stroną autentycznego historycznego sporu. Można różnie oceniać rewolucję angielską w XVII w. Ale nikt nie odmówi różnym stronom tego konfliktu woli działania dla dobra Anglii. Podobnie w wojnie domowej we Francji w XVI w. Każda ze stron miała swoją wielką sprawę i rzesze zwolenników. Tak samo było też w wojnie secesyjnej, przykłady zresztą można by mnożyć.

W Polsce w latach 1980-81 sytuacja była inna. ”Solidarność” owszem reprezentowała dążenia i nadzieje szerokich mas społeczeństwa. Natomiast  druga strona, nie była przedstawicielem jakieś innej wizji dobra kraju, innej strony konfliktu społecznego, innej drogi rozwoju. Szefostwo PZPR walczyło jedynie o utrzymanie swojej dominacji i utrzymanie Polski w strefie radzieckich wpływów. Oczywiście Jaruzelski i reszta mieli po swojej stronie sporą grupę osób, lecz w dużej mierze ludzie ci walczyli o swoje przywileje, o utrzymanie pozycji, a nie o realizację swojego programu dla Polski. Po stronie Generała nie było żadnej historycznej racji, tylko partykularny interes.

Kuczyński uważa iż z perspektywy, z optyki z jakiej oceniał sytuację Jaruzelski to wprowadzenie stanu wojennego musiało się wydawać jedynym wyborem. W takim układzie sytuacyjnym generał miałby czuć iż nic innego zrobić nie może. Nie miał innego wyboru

Tyle, że moim zdaniem  jesienią 1981 r. Wojciech Jaruzelski nie dokonał żadnego ważnego wyboru. Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była logiczną konsekwencją wyborów dokonanych już wcześniej. Powiem więcej, wydaje mi się że nie była dla generała czymś niezwykłym.

Bo czyż zasadniczego wyboru nie dokonał on już w 1949 roku zostając agentem Informacji Wojskowej, oddając tym samym swoją osobę na służbę najciemniejszych sił komunistycznego reżimu. Czy nie dokonał tego wyboru aktywnie uczestnicząc w antysemickiej czystce w wojsku w latach 1967-68 i , już jako minister prowadząc oddziały LWP do inwazji na Czechosłowację.

Czy nie dokonał wyboru gdy podległe mu wojska masakrowały robotników w grudniu 1970 r. ?

Jest jeszcze jeden wybór generała. Nie wiem może nie najważniejszy. Ale najbardziej symboliczny. Gdy był już wysokim urzędnikiem w MON zmarła jego matka. Pogrzeb miał mieć charakter katolicki. Stąd udział w nim Jaruzelskiego mógł skutkować negatywnymi dlań konsekwencjami. Generał nie wszedł więc do kościoła. Stał całą mszę przed wejściem. Fakt poszedł na cmentarz uczestniczył w obrzędach ale…

Nie chcę robić z zachowania na pogrzebie matki kolejnego zarzutu. To sprawy bardzo osobiste, może ktoś powiedzieć że wywlekam najgorsze brudy. Ale to wydarzenie powiedziało mi  o generale o wiele więcej niż jego decyzje polityczne. Wybrał karierę, wybrał wierność PZPR. Uznał, iż to jest w jego życiu najważniejsze, na to należy postawić, tą drogą iść, dla tej drogi wszystko poświęcić.

Czy zatem kogoś może zatem dziwić wprowadzenie stanu wojennego. Czy generał mógł podając inną decyzję? W jakimś sensie Kuczyński ma rację. Człowiek o takiej drodze życiowej, który tyle razy wybrał wierność Moskwie i PZPR, nie mógł widzieć innej drogi niż zduszenie „Solidarności” siłą. To był tylko kolejny z wielu podobnych wyborów, już wcześniej dokonanych, logiczna można rzec kolej rzeczy.

 

Desertrat
O mnie Desertrat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka